31 października 2014

Rozdział III "Pokonać niewidocznego wroga"




I oto rozdział numer 3! Trochę szybciej niż planowałam, za co dziękuję Zuzie. Ten rozdział jest dla ciebie! Jesteś osobą, która jak nikt inny potrafi mnie zmusić do pisania. Rozdział Czwarty pojawi się 17 listopada i spodoba się (przynajmniej mam taką nadzieję) fanom Ulumi.

Nie przedłużając, zapraszam na rozdział!



Klucz cicho zgrzytnął w zamku, a Yumi popchnęła drzwi, które zaskrzypiały o drewnianą podłogę. W jej domu było nienaturalnie cicho. Nie było słychać odgłosów gotowania ani głupich kreskówek oglądanych przez jej brata. Cisza w tym domu rozbrzmiewała tak rzadko. Aż miło było stać w tym pokoju i nie słyszeć krzyków rodziców.
Przeszła do kuchni, a na lodówce znalazła przyklejoną magnesem karteczkę. "Jestem z Hirokim na zakupach. Obiad masz w lodówce. Mama" To wyjaśniało ciszę. Westchnęła z radością. Chwila spokoju tylko dla siebie, a potem skrzywiła się, gdy poczuła tępe pulsowanie z tyłu głowy. Yumi zerwała kartkę z drzwi i zmięła ją w dłoni. Podeszła do szafki i przekopała się przez zawartość apteczki w poszukiwaniu środków na ból głowy. Wysypała sobie dwie tabletki na rękę i popiła wodą. 
Wyszła z kuchni i wspięła się po schodach do swojego pokoju. Rzuciła torbę pod nogi biurka i przewróciła się na łóżko. Schowała głowę w dłonie. Nie spodziewała się, że dzięki tabletkom w magiczny sposób ustąpi cały ból, ale może zmaleje on chodź trochę. Jednak gdy po pół godziny ból tylko się nasilił była gotowa strzelić w głowę komukolwiek kto tylko do niej podejdzie.
Denerwowało ją wszystko. Szmer zasłon powiewających przy otwartym oknie, szum samochodów przejeżdżających na ulicy, nawet cisza, która jeszcze kilkanaście minut tak ją cieszyła. Jakby na potwierdzenie jej parszywego nastroju lampa włączyła się sama i po chwili zgasła. Yumi spojrzała na nią zaskoczona.
Z dołu dobiegł do niej dźwięk włączonego telewizora. Czyżby mama i brat wrócili z zakupów? Nie słyszała otwieranych drzwi. Wstała z łóżka i otworzyła drzwi do swojego pokoju. Wyszła na korytarz. Usłyszała jak na dole z radia wydobywają się dźwięki najnowszej piosenki Subdigitals. To było dziwne. Jej mama nigdy nie słuchała radia.
Tak jak się spodziewała w kuchni nikogo nie było. Jednak gdy tam weszła całe pomieszczenie jakby eksplodowało dźwiękiem. Mikser, sokowirówka, mikrofalówka i piekarnik zaczęły pracować na zdwojonych obrotach. Ból głowy zaatakował z taką siłą, że upadła na kolana. Czuła jakby ktoś rozbijał jej się wewnątrz czaszki, by zrobić tam miejsce dla kolejnej osoby.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Przenikliwy dźwięk mieszał się z hałasami i wbijał w jej czaszkę kolejne gwoździe. Zasłoniła uszy dłońmi, ale to nie pomagało. Słyszała jak do ogłuszającej kakofonii dźwięków dołączają alarmy samochodów sąsiadów. Głowa pękała jej na pół.
Pod kolanami czuła chłód kafelek. Było to jedyne przyjemne uczucie w tej chwili i być może tylko dlatego zwróciła na nie uwagę, gdy dotknęła policzkiem podłogi. Nigdy jeszcze nie czuła się tak źle. Głowa pulsowała bólem, a hałas ogłuszał.
Zanim zemdlała usłyszała głos w głowie.
-Witaj, Ōjo*. XANA wrócił.

*     *     *

Ulrich leżał na łóżku Jeremy'ego wsłuchują się w ciche stukanie palców Einsteina o klawiaturę, głuchego odgłosu piłki odbijanej o ścianę przez Odda i w równy oddech Aelity. Dźwięki tworzyły swoją własną melodię, która w jakiś sposób uspokajała go i pozwoliła poukładać wszystko na spokojnie.
Jego myśli krążyły głownie wokół Yumi, a z powodu treningów nie miał kiedy ich uporządkować. Dziękował za chwilę odpoczynku. Jego relacje z dziewczyną stawały się coraz bardziej skomplikowane. Od niedawna zauważył, że gdy próbuje się do niej odezwać zasycha mu w gardle i plącze mu się język, a cokolwiek by nie powiedział robi z siebie kretyna. Brakowało im też okazji by móc to potem sprostować albo spróbować jeszcze raz. On miał treningi piłki nożnej i karate, a Yumi chodziła na pływanie synchroniczne i gimnastykę. Nie mógł też nie zauważyć, że jego sympatia spędza coraz to więcej czasu z Williamem. Bolało.
Czasem zastanawiał się co ona widzi w tym gościu. Jasne, William był przystojny, ale poza tym był zwykłym kretynem, który cenił siebie bardziej niż innych. Udowodnił już tyle razy, że nie można mu ufać. Zawsze chciał grać solo i pokazać, że to on jest najlepszy. A nie był.
Jakby po to żeby jeszcze bardziej zepsuć mu humor drzwi otworzyły się i do środka wszedł William. Ulrichowi od razu rzuciła się w oczy radość bijąca z jego twarzy. Co tak uszczęśliwiło szatyna? Serce podeszło mu do gardła, gdy pomyślał, że to może mieć jakiś z Yumi. Czyżby William wreszcie wykorzystał swoją szansę i on, Ulrich, przegrał?
-Gdzie Yumi?-Dopiero, gdy Odd zadał te pytanie Ulrich uświadomił sobie, że dziewczyny nie ma w pokoju. Spojrzenia wszystkich skierowały się na Williama.
-Wyszła zaraz po lekcji-szatyn wzruszył ramionami i zajął miejsce na podłodze oparty o szafę, dokładnie naprzeciwko Ulricha.
-Nie mogłeś do niej zadzwonić?-Głos Jeremy'ego był pełen pretensji. Wyraźnie zaznaczył, że William ma zabrać ze sobą Yumi. Miał im do przekazania ważne informacje, a oni już na samym początku zignorowali jego zalecenia.
-Miała wyłączony telefon-szatyn ponownie wzruszył ramionami.-Przedtem źle się czuła. Nie chciałem jej przeszkadzać.
-Bo latając za nią w ogóle jej nie przeszkadzałeś-wyszeptał Odd do ucha Ulricha. Brunet powstrzymał śmiech, ale zdradził go szeroki uśmiech. William spojrzał na niego krzywo.
-Uznajmy, że Yumi się nie pojawi-przerwała Aelita.-Jeremy ma nam coś od powiedzenia.
-Dzięki Aelita-Jeremy poprawił okulary na nosie, odchrząknął przeciągając ciszę i stopniowo wzmacniając napięcie.-Zebrałem już wszystkie potrzebne mi informacje i wyciągnąłem odpowiednie wnioski. Nie wiem jeszcze jak dokładnie, ale wiem, że XANA wrócił.
-Wracamy do Lyoko!-Radosny krzyk Odda przebił się przez protesty pozostałej trójki. Wyglądało na to, że tylko on cieszy się z powrotu do wirtualnego świata.-Wielki Odd znów rozprawi się z potworami XANY! Już widzę jak to będzie!
Żeby zobrazować swoje słowa chłopak zaczął skakać po pokoju i udawać, że strzela do wyimaginowanych potworów. Ulrich zarobił przypadkowego kopniaka w głowę, a na Williama spadł stos książek z biurka Jeremy'ego. Dopiero gdy Ulrich złapał chłopaka za kaptur bluzy i pociągnął na miejsce obok siebie jego zapał odrobinę wyparował.
-Stary udusisz mnie-jęknął do bruneta i spojrzał na niego z wyrzutem.-Jeremy mówiłeś coś?
-Odd powrót XANY to poważna sprawa. Nie udało nam się go zniszczyć już drugi raz, za każdym razem było trudniej. Czy to znaczy, że XANY w ogóle nie da się pokonać? Albo to my jesteśmy beznadziejni...
Po słowach Jeremy'ego zapadło niezręczne milczenie. Obie jego teorie wydawały się tak samo okropne. Żaden z nich nie chciał myśleć, że są za słabi by walczyć z XANĄ. A przypuszczenie, że wirusa nie da się zniszczyć było jeszcze bardziej przerażające.
-Przecież dobrze wiecie, że to nie prawda-ciszę przerwała Aelita.-Nie jesteśmy beznadziejni. Ile razy udało nam się uratować świat?
-A ile razy myśleliśmy, że udało nam się pokonać XANĘ, a nic z tego nie wyszło?-Wtrącił się William. Pytanie nie miało być złośliwe. Szatyn jak każdy był po prostu zmęczony nieustanną walką i tym, że kolejny raz okazało się, że tak naprawdę przegrali.
-Do tej pory dwa razy-przyznał ze spokojem Ulrich.
-No to do trzech razy sztuka, nie?-Zawołał wesoło Odd, a każdy spojrzał na niego jak na ciekawy okaz w zoo.
-Czy ty zawsze musisz być takim optymistą?-Zapytał Jeremy z frustracją. Odd uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi.
-Po co się smucić skoro świat jest taki piękny?-Zapytał retorycznie.-A my jutro idziemy do fabryki.
-Nic takiego nie mówiłem-zaprotestował Jeremy, ale Odd od razu mu odpowiedział.
-Ale powiesz. Będziesz potrzebował jakichś danych, żeby się dowiedzieć czegoś tam. Te dane będą w Kartaginie. Aelita tam pójdzie, ale ty martwisz się o jej bezpieczeństwo więc wyślesz też nas. A my będziemy trzaskać potwory XANY!
Entuzjazm chłopaka był zaraźliwy i po chwili każdy zawzięcie dyskutował z każdym o powrocie do wirtualnego świata. Tylko William milczał. Chłopak, który kiedyś za wszelką cenę chciał wrócić do Lyoko, teraz wpatrywał się w ścianę. Widać było jakie znamię na duszy zostawiło, chociaż krótkie, ponowne opętanie przez XANĘ. Lyoko już przestało mu się wydawać idealną utopią. A teraz zrozumiał, że nie ważne jak będą się starać ciągle zostaną tylko dziećmi, przed którymi postawiono zbyt trudne wyzwanie.
-Czyli postanowione. Jutro po lekcjach idziemy do fabryki-podsumował Jeremy.-Ktoś będzie musiał przekazać to Yumi.
-Ja to zrobię-odezwał się kilka sekund szybciej niż William Ulrich. Spodziewał się kolejnego krzywego spojrzenia, ale szatyn tylko kiwnął mu krótko głową. To zaskoczyło go bardziej niż skarpetki Odda na jego łóżku.
-Świetnie-przyznał Jeremy i odwrócił się do komputera. William wstał z podłogi i wyszedł z pokoju tłumacząc się nadmiarem pracy domowej. Odd i Ulrich jeszcze przez chwilę rozmawiali o jutrze z Jeremym i Aelitą, a potem także się rozeszli.

                                                                
*王女-jap. księżniczko [przynajmniej według Google Tłumacz (zapis fonetyczny)], aluzja do Aelity


10 komentarzy:

  1. To jest świetne!! Gratuluję Ci takich super pomysłów! Zagłosowałam już w ankiecie. Tylko zauważyłam mały błąd "Czy ty zawsze musisz być takim optymistom?" powinno być optymistą, ale to szczegół :) Mam nadzieję, że next niedługo!!
    Pozdrawiam
    Agnieszka Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
  2. 9/10
    Trzymasz wysoki poziom w każdym rozdziale dziewczyno. Oby tak dalej ci się udawało! Powodzenia w dalszym pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie ci to idzie !!! Bardzo fajny rozdział. Po prostu uwielbiam Odda :). Ciekawe co będzie dalej, już nie mogę się doczekać. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział, a prz ostatnim fragmencie, to w życiu sią tak nie uśmiałam :) ! Ciekawe co się dzieje z Yumi. Biedaczyna, Xana ją napadł, a nikt nic nie wie. No na ten rozdział o Ulumi to czekam zniecierpliwością. No pisz, z chęcią przeczytam.
    PS Genialny pomysł z tym japońskim, wymiatasz!

    OdpowiedzUsuń
  5. To... naprawdę, nigdy nie czytałam takiego opowiadania. Ty dbasz o szczegóły, jednocześnie nie zanudzając nimi. Ogólnie, po prostu ślicznie budujesz zdania. To się aż miło czyta. Biedna Yumi, tak wspaniale opisałaś, kiedy X.A.N.A.... Chyba nie muszę kończyć. Po prost żal mi się jej zrobiło. Tak wszystko opisujesz, że mam wrażenie, jakbym tam była, jakbym przeżywała to wszystko. Świetna fabuła, świetny styl...
    Życzę weny (i dalej takich pięknych opisów)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz! Nie zanudzasz i nie dodajesz za dużo entuzjazmu! Bardzo bym cię prosiła, abyś weszła raz czy dwa na mój blog Kod-Lyoko-Aelota.blog.pl i powiedziała mi co o tym myślisz... przydałaby mi się rada od kogoś kto tak dobrze pisze.
    Zhalia Moon

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam!
    Jestem administratorką Spisu Opowiadań o Code Lyoko w którym widniejesz wraz ze swoim blogiem. Nastąpiły zmiany w regulaminie obowiązującym w Spisie. W związku z tym proszę Cię o podanie twojego adresu e-mail, dzięki któremu będę miała możliwość bezpośredniego kontaktu z tobą. Adres nie będzie udostępniany publicznie, posłuży on tylko wyłącznie mi. Możesz go zostawić w komentarzu w Spisie, bądź wysłać tzw. pustego maila do mnie [lyokoangel9@gmail.com].
    Lyoko Angel
    Ps. Proszę o szybką reakcję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej... czuje straszny niedosyt. Za mało tego. Twoje rozdziały można czytać, czytać, czytać i raz jeszcze- czytać. Wciągająca fabuła, brak błędów składniowych, ortograficznych i interpunkcyjnych. Nic dodać, nic ująć. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Enjoy,
    Another Princess.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, naprawdę masz talent. Ta historia mnie zaintrygowała. Co do Willusia - tak sweetaśny. ♥*o*♥ Bardzo podoba mi się Twój blog - ciekawa treść i ładna oprawa graficzna.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm..no, cóż, świetne :)
    Później będę bardziej wylewny, teraz tylko chciałbym zwrócić uwagę na zdanie:
    Dopiero gdy Ulrich złapał chłopaka za kaptur bluzy i pociągnął na miejsce obok siebie jego zapał odrobinę wyparował.
    Odrobinę wyparował? Kiedy mówimy, że coś wyparowało, to chodzi nam o to, że bardzo szybko znikło. Zapał nie może wyparować 'odrobinę'...

    OdpowiedzUsuń

Czytasz -> Komentujesz -> Motywujesz -> Masz kolejny rozdział