24 grudnia 2014

Miniaturka "Świąteczne spotkanie"


Dzisiaj Wigilia. Z tej okazji chcę wam życzyć wspaniałych świąt Bożego Narodzenia spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze, samych szczęśliwych dni w nadchodzącym roku oraz szampańskiej zabawy sylwestrowej. Jesteście wspaniałymi czytelnikami i dziękuje wam za spędzony razem czas. Taki mój prezent dla was to ta miniaturka. Love Story z świątecznym klimatem w tle. Zapraszam do czytania i jeszcze raz życzę Wesołych Świąt!


*muzyka*

Tej nocy spadł śnieg.
Ulice Paryża pokryła gruba warstwa śnieżnego puchu. Przedmieścia wyglądały jak ze snu z białymi ulicami, dachami przykrytymi śniegiem, z długimi soplami lodu zwisającymi na rynnach i z misternymi wzorami malowanymi przez mróz na szybach. 
W powietrzu unosiła się ta trudna do opisania, magiczna atmosfera. Ludzie śpieszyli się z ostatnimi sprawami, uśmiechali się do się do siebie życząc sobie nawzajem Wesołych Świąt! W wielu ogrodach wesoło świeciły się kolorowe lampki, a z okien uśmiechały się świąteczne bałwanki i mikołaje. Przez szyby widać było dzieci biegające wokół bogato zdobionych choinek i próbujące zaglądać do tajemniczych pudeł pod drzewkiem.
Yumi Ishiyama szła powoli chodnikiem, a śnieg skrzypiał pod jej butami. W czarnych włosach zaplątały się płatki śniegu, a policzki zaczerwieniły się od wiatru. Do Wigilii została może godzina, a japonka spędzała ten czas sama na dworze. W tej chwili wolała samotność w czasie Świąt niż wieczne kłótnie jej rodziców. Dręczyły ją ich wzajemne oskarżenia i atmosfera panująca w domu. Nie było w niej nic świątecznego.
Włóczyła się po mieście pozwalając nogom by same ją niosły. Nie szła w żadne konkretne miejsce, a jej myśli błądziły swobodnie. Zastanawiała się co robią teraz jej przyjaciele. Aelita kolejny rok spędza Święta u Jeremy'ego. Odd pewnie teraz bawi się we Włoszech. William narzekał, że w tym roku jedzie wraz z rodzicami do babci na wieś. Chyba wolałby już zostać w internacie. Tak przynajmniej wywnioskowała z ich rozmowy przez telefon, a Ulrich...
Nie myśl o nim! Rozkazała sobie w myślach. On wyjechał. Zostawił cię. Nawet się nie pożegnał. Widocznie mu na tobie nie zależało.
To było rok temu. Jak długo można się odkochiwać? Jak długo jeszcze będzie patrzeć na każdego nieznajomego bruneta z nadzieją, że to będzie on? Czuła się żałosna.
Jej uwagę przykuła znajoma sylwetka jakieś sto metrów od niej. Nie widziała wyraźnie, ale było coś takiego w kroku chłopaka, sposobie poruszania się, w tym jak lekko się garbił chroniąc przed wiatrem i ciekawskimi spojrzeniami. Coś ją do niego ciągnęło. Jej serce fiknęło koziołka, ale kazała mu się uspokoić. Nie było szansy by to było on.
Dzieliło ich już tylko dziesięć metrów. Nie widziała jego twarzy. Na głowie miał czarną czapkę, a twarz zasłonił szalikiem. Wpatrywała się w niego, ale znajomy nieznajomy nie zwrócił na nią uwagi. Jej rozum kłócił się z sercem. Nie było szansy, żeby on się tu pojawił, ale karmiła się złudną nadzieją. On na pewno był teraz w Niemczech. Po co miał wracać do Francji?
Nie wierzyła w świąteczne cuda.
Poślizgnęła się na zamarzniętej kałuży. Zamachała gwałtownie rękami, ale nie udało jej się odzyskać równowagi. Na pewno upadłaby na twardy chodnik, gdyby nie złapały ją czyjeś ręce. Spojrzała w górę i zamarła pod spojrzeniem oczu chłopaka, który jej pomógł.
-Ulrich...-wyszeptała, a całe jej ciało zadrżało oszołomione jego bliskością. Wyciągnęła rękę i dotknęła jego twarzy. Musiała się przekonać, że jest prawdziwy. Nie spodziewała się go tu naprawdę.
-Yumi...
Ten głos. Jakby nigdy nie wyjeżdżał. Ciepło uderzyło ją w twarz, gdy uzmysłowiła sobie jak blisko niego jest. On kucał trzymając ją na rękach. Ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Wokół spadały świeże płatki śniegu.
Scena jak z filmu i mogłaby się skończyć jak w filmie, pocałunkiem, gdyby japonka nie zerwała się gwałtownie i nie odskoczyła na kilka kroków do tyłu.
-Hmmmmmmm...-Ulrich za bardzo nie wiedział co powiedzieć. On też nie spodziewał się, że spotka tu Yumi. Miał tylko odwiedzić brata. Nikt nie powiedział mu, że przypadkiem wpadnie na swoją byłą miłość.
-Tylko na tyle cie stać?-Warknęła na niego.-Po całym roku nie odzywania się nagle postanowiłeś tu przyjechać?
-Odwiedzam brata-wyjaśnił spokojnie. Zastanawiając się, dlaczego dziewczyna reaguje tak gwałtownie.-Mogłabyś mi podziękować. Przed chwilą uratowałem twój tyłek przed spotkaniem z chodnikiem.
Yumi zarumieniła się. Nie musiał jej przypominać jak blisko niego była. Wciąż piekły ją opuszki palców w miejscach gdzie dotknęła jego twarzy. Tylko wspomnienie, że zostawił ją bez wyjaśnienia powstrzymywała ją od rzucenia mu się na szyję, wybaczenia wszystkiego i zapewnienia, że ciągle go kocha.
Bo kocha i dłużej nie mogła zaprzeczać.
-Dziękuję.-Przyznała, choć z pewnymi oporami.-Kiedy wróciłeś?
-Dzisiaj-odpowiedział.-Właśnie byłem na spacerze. Nie spodziewałem się, że na ciebie wpadnę.
-Mogłeś zadzwonić.
Teraz czy rok temu? Spytał się sam siebie. Jeśli chce mu uświadomić, że zachował się jak kretyn to nie musi. On sam wiedział o tym najlepiej. Chciał im to wyjaśnić, ale jakoś nigdy nie mógł się na to zebrać. Wiedział, że będą mieli do niego wyrzuty, a nie chciał widzieć ich zawiedzionych twarzy. Zwłaszcza jej. Tyle razy trzymał w dłoni telefon i zastanawiał się czy zadzwonić, ale zawsze coś go powstrzymywało. Nie chciał przyznawać się do porażki.
-Mogłem. Przepraszam.-Podszedł do niej i chwycił za ręce. Nie protestowała.-Mój ojciec zagroził mi, że wypisze mnie z Kadic jeśli nie poprawię stopni. Myślałem, że sam dam radę. Nie chciałem was martwić. No, ale nie jestem Einsteinem. Potem czułem się jak ofiara, że nie umiałem poprawić ocen, no i dlatego nic nie mówiłem.
-Tęskniłam za tobą-tak samo jak on zdobyła się na szczerość.-Myślałam, że coś nas łączyło. Wiesz, taka miłość jak na tanich filmach.
Starannie unikała jego spojrzenia, wpatrując się w swoje buty.
-Tylko, że ty tak po prostu zniknąłeś. Nie odbierałeś telefonów, nie odpisywałeś na maile... Czułam się jak idiotka tak strasznie za tobą tęskniąc. Bo widocznie ty nie czułeś tego samego. Inaczej byś mnie nie zostawił.
-Naprawdę myślisz, że nie czułem tego samego?-Zapytał, a gdy podniosła głowę i napotkała spojrzenie zielonych oczu, czuła, że mięknie.-Właśnie dlatego nie nie mówiłem. Bo bałem się, że ty będziesz mnie obwiniała, że będziesz uważała, że mogłem się bardziej postarać. Nie chciałem, żebyś uznała, że nie potrafię sobie z niczym poradzić.
-Wcale tak bym nie pomyślała. Kochałam cię wtedy. Bosche, to serio brzmi jak na tanich filmach. Ale taka jest prawda.
-Kochałaś wtedy? Nadal kochasz?-Był pewien, że zna odpowiedź. W przeciwieństwie do niej wierzył, że święta to magiczny czas.
-Chyba tak-nie rozumiała dlaczego postanowiła być z nim aż tak szczera. Chyba każde z nich miało już dość sekretów i ciągłego kręcenia się w kółko.
-Nic nie powiesz?-Zapytała Ulricha, ale chłopak obracał się i wyraźnie czegoś wypatrywał.-Hej, przed chwilą chyba wyznałam ci miłość. Nie sądzisz, że wypada zareagować inaczej? Czego ty tak w ogóle szukasz?
Ulrich odwrócił się z powrotem do niej z szerokim uśmiechem.
-Zastanawiam się czy można uznać to za jemiołę.-Wskazał palcem na świecącą ozdobę nad ich głowami. Była przywiercona do ulicznej lampy. Przedstawiała dzwonek z wstążką otoczony gałązkami czegoś zielonego.
Yumi zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Naprawdę jak na tanich filmach. Pomyślał, gdy wspięła się na palce i pocałowała Ulricha. Brunet oddał pocałunek i przez chwilę na całym świecie byli tylko oni. Zalała ją taka fala gorąca, że mogłaby roztopić śnieg wokół nich.
-To znaczy, że ty też ciągle mnie kochasz?-Wyszeptała w przerwie pomiędzy pocałunkami.
-To nie wystarczająca odpowiedź?-Przyciągnął ją mocniej do siebie i wplótł palce w jej włosy. Jego wargi były takie miękkie. Jakby stworzone do pocałunków.
-Zapominałem ci życzyć Wesołych Świąt-wyznał, gdy się od siebie odsunęli.-Wesołych Świąt Yumi!
-Wesołych Świąt Ulrich!-Ich wargi znów się odnalazły, a wysoko nad ich głowami zabłysła pierwsza gwiazda.

7 komentarzy:

  1. Ooooch pięknie ci to wyszło !!! Słoodkoo, a ten pocałunek aach. Także życzę Wesołych Świąt !!!! ;) <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jejjuu, kochane *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... wiem, że mam ten refleks, ale... muszę dać tu komentarz.
    Po pierwsze dlatego, że wspaniale piszesz, ale to pewnie już wiesz.
    Po drugie dlatego, że...
    .
    .
    .
    Yumi wspięła się na palce, żeby pocałować Ulricha? To gdzie on stał, na półmetrowym krawężniku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, dzięki!
      Po drugie, eh... faceci... Ulrich jest wyższy od Yumi, a zresztą tak jest zawsze na filmach ;)
      Po trzecie, kiedy kolejny wpis u ciebie?

      Usuń
    2. No cóż, nażarł się chłopak hormonów wzrostu dla kurczaków to przez rok trochę podskoczył tak, że dziewczyna od której niższy był niemal o głowę teraz musi stawać na palcach, żeby go pocałować.
      Albo Yumi amputowali obie nogi od kolan w dół... Chociaż nie, wtedy nie miałaby jak stanąć na palcach... No nie ważne, wszystko się przez ten rok mogło zdarzyć :D :D :D
      A co do nowego wpisu u mnie... no, już jest...

      Usuń
    3. Ręka, noga, mózg na ścianie!

      Usuń

Czytasz -> Komentujesz -> Motywujesz -> Masz kolejny rozdział